Zamknij

Zbrodnie w Jastrowiu - tajemnice powiatu złotowskiego (cz. 1)

12:36, 17.05.2021 P.K Aktualizacja: 12:39, 17.05.2021
Skomentuj

W lutym 1945 roku zamordowano na terenie Jastrowia kilkunastu pracowników przymusowych. Niektóre z odnalezionych zwłok były w bardzo złym stanie (m.in. ciała były nadgryzione przez świnie). Kto dokonał tych makabrycznych zbrodni? Łotysze? Niemcy? Sowieci? Rozpoczynam cykl artykułów historycznych pt. „tajemnice powiatu złotowskiego”.

2 lutego 1945 roku w późnych godzinach wieczornych, po blisko dwóch dniach walk, Jastrowie zostało zdobyte przez Armię Berlinga. Broniące miasta nazistowskie wojska wycofały się w kierunku wsi Podgaje. Jako ostatnie opuściły Jastrowie łotewskie oddziały osłonowe. Standtartemfuhrer Janums zarządził ich odwrót o 20:30. Prawdopodobnie rozkaz ten został ostatecznie wykonany dopiero około godziny 22. Jednostki Wojska Polskiego, które stacjonowały pod Piecewkiem, rozpoczęły wymarsz w kierunku Jastrowia w nocy 3 lutego 1945 roku. Dla pełnego obrazu należy dodać, że w walkach o Jastrowie uczestniczyły również formacje Armii Czerwonej. Ponadto, że żołnierzami Armii Berlinga dowodzili także rosyjscy oficerowie.

Ponad 20 lat po tych wydarzeniach, Zofia P. (mieszkanka Jastrowia) napisała list do Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Koszalinie. Nie nawiązywała w nim jednak do heroicznych walk, które toczyły się o miasto i okoliczne miejscowości. Poinformowała natomiast o tym, że dowiedziała się o zbrodniach, które wydarzyły się na początku 1945 roku w Jastrowiu. Okazało się, że wiadomości przekazane przez kobietę nie były wyssane z palca. Potwierdziły je bowiem późniejsze relacje świadków. Niestety, upływ czasu spowodował, że problemem stało się ustalenie sprawców. Ponadto liczby ofiar, ich tożsamości oraz miejsca i  czasu zbrodni.

Jednym z pierwszych żołnierzy, którzy 3 lutego 1945 roku pojawili się w Jastrowiu, był st. sierż. Kazimierz Kempa - z-ca dowódcy plutonu zwiadu 6 DP. Wspólnie z kolegami wszedł m.in. do budynku, który znajdował się przy ulicy Toepferstrasse (później Kilińszczaków). Mowa o piekarni Lothara Blenke. W relacji złożonej po latach opisał, że przy głównej ulicy znajdował się dwupiętrowy budynek, a obok piekarni zabudowania gospodarcze. Właśnie w jednym z tych ostatnich pomieszczeń żołnierze Armii Berlinga znaleźli 6 trupów z literą „P” na ubraniach – 5 mężczyzn i kobietę.

Kim byli sprawcy tej zbrodni i ich ofiary? Odpowiedź na pierwszą część pytania być może przynosi relacja chłopca, którego żołnierze WP znaleźli w pobliskim sklepie spożywczym, dokładnie w jego piwnicach. Młody mężczyzna miał około 15-16 lat i pochodził z Wołynia. Chłopiec rzekomo widział, że właściciel piekarni zawołał jakiegoś mundurowego, który w budynku gospodarczym zastrzelił te 6 osób. Rzekomo miało to miejsce jeszcze podczas pobytu jednostek niemiecko-łotewskich w Jastrowiu. Kempa i towarzyszący mu żołnierze znaleźli w pobliżu miejsca zbrodni fotografie i inne osobiste rzeczy niektórych z ofiar. Na tej podstawie ustalili, że wśród zastrzelonych było 5 polskich żołnierzy - uczestników wojny obronnej 1939 roku. Prawdopodobnie nazywali się: Kocięga (Kolęda), Garbiec, Magiera, Koliński i Tręda (Trenda). Warto dodać, że słowa chłopca z Wołynia uwiarygadnia w pewien sposób relacja świadka - Bernarda S., który jako pracownik przymusowy przebywał podczas wojny na terenie Jastrowia. Charakteryzował on Lothara Blenke jako osobę niezwykle wrogo nastawioną do Polaków. Rzekomo napis na drzwiach jego piekarni głosił, że psom, Żydom i Polakom wstęp wzbroniony. Bernard S. był prawdopodobnie dobrze traktowany przez niemieckiego pracodawcę, którym był spedytor kolejowy Hans Lammer. Dlatego jego charakterystyka Lothara Blenke wydaje się być wiarygodna i pozbawiona chęci odwetu za okres okupacji.

Kolejne informacje na temat miejsc zbrodni przynosi relacja Bartłomieja L. Mowa w niej o obozie, który znajdował się między cmentarzem a tartakiem w Jastrowiu. W barakach przebywało od 150 do nawet 300 pracowników przymusowych. Wśród nich były osoby różnej narodowości (Polacy, Francuzi, Anglicy). Jednym z nich był Władysław Pindera – pierwszy po wojnie burmistrz Jastrowia.

Bartłomiej L. po latach wspominał, że na terenie obozu rozstrzelano dwie rodziny - łącznie 6 Polaków. Oprawcami mieli być członkowie łotewskiej dywizji SS. Powyższą relację uzupełnia kolejny pracownik przymusowy - Józef F., który precyzuje, że zamordowanymi byli: mężczyzna z żoną i dwójką dzieci, oraz Zenon z Łodzi z narzeczoną. W tym miejscu należy ponownie wspomnieć o liście Zofii P, który zainicjował całą sprawę. Prawdopodobnie podaje ona dane osobowe jednej z ofiar. Mowa o Zenonie Chrzanowskim z Łodzi (ur. 12 marca 1923 roku), który został pochowany w zbiorowej mogile na cmentarzu w Jastrowiu. Wedle słów kobiety, tablicę nagrobną ufundowała jego rodzina. Znajdował się na niej napis „zginął śmiercią tragiczną 27 stycznia 1945 roku”. Kolejne uzupełnienie wnoszą słowa Bronisława F. (uczestnik wojny obronnej 1939, pracownik przymusowy), że żony fryzjerów były siostrami (Irena Klewkowicz z siostrą Marią), mord nastąpił poprzez strzał w tył głowy, a zbrodnia została dokonana przed wkroczeniem Wojska Polskiego!

Wspomniane relacje budują spójny przekaz. Mamy 12 polskich ofiar (3 kobiety, 7 mężczyzn i 2 dzieci), które zostały zamordowane tuż przed wkroczeniem Wojska Polskiego do Jastrowia. Określeni są również sprawcy zbrodni. Mowa o Niemcach lub Łotyszach (ci ostatni byli szczególnie wrogo nastawieni do Polaków, wspomina o tym np. pracownik przymusowy, Franciszek T.). Określone też zostały niektóre miejsca zbrodni: teren baraków obozowych (ofiary zastrzelono koło rowu lub przeniesiono w to miejsce) oraz budynek należący do Lothara Blenke. Do tego można jeszcze dodać relacje Józef B., który mówił o 8 trupach znalezionych w obozie (wspomniane rodziny „fryzjerów” oraz dwie bliżej nieznane osoby), Bartłomieja L., który wspomniał o zamordowaniu na terenie Jastrowia kilkunastu pracowników przymusowych, Bernarda S., który po powrocie na teren Jastrowia dowiedział się o rozstrzelaniu 18 -20 osób (najwięcej koło obozu) oraz Leona O., który wskazał zabitego przy ulicy Żymierskiego 4 lub 6.

W tym miejscu nie można jednak postawić kropki przy całej historii. Rodzą się bowiem liczne wątpliwości. W pierwszej kolejności należy rozważyć te, które dotyczą zabitych w obozie. Mowa o osobach, które dla lepszej narracji nazwałem „rodziną fryzjerów”. Pod koniec stycznia 1945 roku przebywające w barakach osoby zostały ustawione w kolumnę, która pod niewielką eskortą wymaszerowała w kierunku Sypniewa. W trakcie marszu część osób postanowiła uciec. Tak uczyniła m.in. „rodzina fryzjerów”. Według relacji Bartłomieja L., znaleźli schronienie w jednym z gospodarstw na tzw. Zagórzu (obecnie część miasta Jastrowie). Nie jest do końca jasne, w którym momencie je opuścili. Świadek podaje, że 2 lutego, we wczesnych godzinach rannych, w gospodarstwie pojawili się żołnierze Wojska Polskiego. Rzekomo około południa "rodzina fryzjerów” postanowiła udać się po resztę swoich rzeczy na teren obozu. W tym miejscu należy wspomnieć krótki opis walk o Jastrowie, który zamieściłem na samym wstępie. Na tej podstawie bardziej prawdopodobne wydaje się, że żołnierze Wojska Polskiego znaleźli się w Zagórzu 3 lutego 1945 roku. W takim przypadku śmierć „rodziny fryzjerów” (być może także pozostałej dwójki osób z terenu obozu), w wyniku strzałów w potylicę, nastąpiła już po opuszczeniu miasta przez niemiecko-łotewskie formacje. Prawdopodobne, że stało się to także po przejściu polskich wojsk frontowych, które wyruszyły m.in. w kierunku Nadarzyc. Wskazuje na to relacja Bartłomieja L. - pracownika przymusowego w okresie II wojny światowej. Mowa w niej, że "rodzina fryzjerów" została zamordowana, kiedy wojska przeszły i została komendantura. Należy zatem postawić pytanie: kto ich zabił? Niemcy? Łotysze? Sowieci?

Kolejne wątpliwości pojawiają się w przypadku mordów dokonanych w zabudowaniach Lothara Blenke. Przypominam, że zwiad pod dowództwem st. sierż. Kempy, który pojawił się w tym miejscu w nocy 3 lutego, znalazł 6 trupów: kobietę i pięciu żołnierzy września 1939. Kim byli ich mordercy? Można wskazać na Łotyszy lub Niemców. Być może miał w tym swój udział również Lothar Blenke. Wydaje się natomiast oczywiste, że zdarzenie miało miejsce przed wkroczeniem Wojska Polskiego. Na tym jednak nie koniec historii. Przypominam, że żołnierze zwiadu przeszukiwali okoliczne budynki. W ten właśnie sposób znaleźli chłopca z Wołynia, który znajdował się w piwnicach jednego ze sklepów.

Należy wspomnieć, że bezpośrednio przy piekarni Lothara Blenke znajdowały się nieruchomości należące do Maxa Schmellinga. W jednym z jego budynków gospodarczych znaleziono kolejne zwłoki. Nie natrafili jednak na nie żołnierze ze zwiadu Kempy. Odnalazł je m.in. Władysław G. (jeniec wojenny, pracownik przymusowy) - dwa dni po opuszczeniu miasta przed niemiecko-łotewskie oddziały! Można więc założyć, że było to 4-5 lutego 1945 roku. W chlewie znajdowały się szczątki 6 osób. Wszystkie zostały zabite strzałem w potylicę. Mowa o 2 kobietach i 4 mężczyznach. Pierwsza z nich pracowała u Schmellinga, druga w masarni. Kobiety miały na ubraniu znak „Ost” (tak oznaczano osoby pochodzące ze Wschodu, także Polaków). Również jeden z zabitych mężczyzn był pracownikiem Schmellinga. Nieco mniej ofiar w swojej relacji podaje Bartłomiej L. (podczas wojny pracownik w Zagórzu), który stwierdził, że w chlewie były cztery osoby: dwie kobiety i dwóch mężczyzn! Ich zwłoki były pogryzione przez świnie. Józef F., widział jedynie martwego mężczyznę (w budynku przy piekarni), którego ciało również nadgryzły świnie. Także Franciszek T. widział na gospodarstwie Schmelinga zwłoki pogryzione przez zwierzęta. W tym miejscu należy przypomnieć, że zwiadowcy st. sierż. Kempy nie natknęli się na te zwłoki, mimo że byli w tym miejscu 3 lutego i dość dokładnie przeszukiwali budynki. Można więc założyć, że ofiary z chlewa Schmellinga zostały zabite później. Tego rodzaju hipotezę komplikuje nieco relacja Antoniego S., który widział 6 zabitych w gospodarstwie Maxa Schmellinga. Ten świadek wskazuje moment dokonania zbrodni (przed wkroczeniem Armii Berlinga) oraz potencjalnego zabójcę. Rzekomo widział mężczyznę w szarym mundurze, który wychodził z pistoletem z chlewa. Ponadto fragment ciała kobiety, która dogorywała. Nie słyszał jednak żadnego strzału. Oczywiście można założyć, że słowa tego świadka odnoszą się do mordu, który opisywał st. sierż. Kempa. Należy też pamiętać, że wszystkie relacje były składane kilkanaście lat po dokonaniu mordów na terenie Jastrowia. Stąd może również wynikać ich niespójność.

Śledztwo w sprawie mordów na pracownikach przymusowych umorzono na początku lat 70. XX wieku. Oficjalnym powodem było nie wykrycie sprawców i trudności w dotarciu do prawdy. Przyjęto, że zamordowano na terenie Jastrowia 22 pracowników przymusowych. 10 na tereni obozu, 6 w chlewie Schmellinga i 6 w zabudowaniach Lothara Blenke. Z pewnością jednak była to lista niepełna. W relacjach świadków pojawiają się bowiem informacje o zabitych w Zagórzu, przy ulicy Żymierskiego i innych miejscach. Nieznany pozostaje los także wielu pracowników przymusowych z terenu Jastrowia. Na przykład Amerykanów, którzy pracowali w lesie między Jastrowiem a leśnictwem Smolary i w Byszkach. Wspomina o tym pismo ZBOWID z Wałcza (z 30 marca 1970).

Czy zagadkę śmierci pracowników przymusowych z Jastrowia da się kiedykolwiek wyjaśnić? Czy poznamy wszystkie ofiary i miejsca ich kaźni? Trudno odpowiedzieć na te pytania. Pozostaje mieć nadzieję, że rodziny byłych pracowników przymusowych posiadają jakieś wspomnienia i podzielą się z Czytelnikami portalu 77400. Wiele takich osób zostało przecież na terenie powiatu złotowskiego po zakończeniu wojny. Może część tajemnicy potrafią odsłonić jastrowscy grabarze, którzy zapewne trafiali/trafiają na ślady po obozie utworzonym przez Niemców dla pracowników przymusowym.

 

Piotr Tomasz

 

kontakt z autorem: [email protected]

 

Artykuł pochodzi z portalu www.77400.pl

 

Źródła:

 

Archiwum AIPN

Materiały śledcze Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu

Jerzy Rydłowski, Żołnierze lat wojny i okupacji, wyd. MON, 1971

Robert Wróblewski, Oddziały 15 Waffen-Grenadier Division der SS w walce o Złotów, Jastrowie i Podgaje w 1945 roku (cz. 1), Poligon nr 4, 2013

Robert Wróblewski, Oddziały 15 Waffen-Grenadier Division der SS w walce o Złotów, Jastrowie i Podgaje w 1945 roku (cz. 2), Poligon nr 5, 2013

(P.K)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%