Walka o pozycję w kapitalistycznym świecie często zaczyna się już od wczesnych lat życia. Kursy języków obcych dla kilkuletnich dzieci; kultura wszechobecnych testów – już nie tylko na studiach czy w liceum, ale i w gimnazjum i szkole podstawowej; całkowite poświęcanie się pracy graniczące z syndromem karoshi – to zaledwie wierzchołek góry lodowej destrukcyjnych skutków wyścigu szczurów.
Nie tędy droga
W wyścigu szczurów nie ma wygranych. Prędzej czy później osobę, która dobrowolnie zgodziła się na to, aby wziąć w nim udział, czeka wypalenie zawodowe, problemy rodzinne czy poważne kłopoty ze zdrowiem. I nic nie pomoże tutaj perspektywa zarobienia 5200 netto, żadne pieniądze nie zwrócą najcenniejszych wartości w życiu. Im wcześniej człowiek uświadomi sobie, że życie w skali ewolucji świata to tylko milisekunda i nie warto tracić czasu na rzeczy pozornie ważne, tym bardziej spełniony będzie się czuł w przyszłości.
Najgorsze jest jednak to, że często odbiera się własnym dzieciom normalne dzieciństwo i przelewając na nie niespełnione ambicje, zmusza się je do podejmowania wyzwań ponad możliwości. Wszystko po to, aby mogły sprostać nierealnym wymaganiom takim jak studia na kilku fakultetach, w dodatku niezgodnych z naturalnymi predyspozycjami oraz lata doświadczenia przed ukończeniem trzydziestego roku życia. Gdzie miejsce na prawdziwe życie, dbanie o relacje międzyludzkie, o rozwijanie pasji – czyli na to wszystko, co najpiękniejsze?
Alternatywy
Jest kilka możliwości ucieczki z powszechnego biegu donikąd. Przede wszystkim warto pozwolić sobie i pociechom na odkrycie pasji i rozwój osobisty zgodny z własną naturą. To świetnie zapobiega wszelkim powikłaniom związanym z próbami przeskoczenia zbyt wysoko powieszonej poprzeczki. Nawet jeżeli hobby miałoby być tylko rozrywką po godzinach, pewnym wentylem bezpieczeństwa, a nie osią, wokół której zbudowałoby się życie zawodowe. Lepsze to niż poświęcanie się pracy w 300%. Tak jak była mowa wcześniej, to nigdy dobrze się nie kończy, a pracoholizm to najgorsze uzależnienie XXI w.
Dobrym rozwiązaniem może się również okazać przeprowadzka z miasta na wieś bądź do małego miasteczka. Tam tempo życia jest zdecydowanie wolniejsze i lepiej wpływa na ludzką psychikę oraz zdrowie całego organizmu. Zapewne tak radykalny krok wymagałby przeorganizowania sobie życia, czasem w stopniu znacznym, jednak korzyści mogą zdecydowanie przeważyć nad stratami. Zresztą wiele osób decyduje się na takie wyjście, kiedy już wyrobią sobie dobrą pozycję zawodową i stać ich na dom pod miastem.
Freelancing w pewnym sensie może uchronić przed negatywnymi skutkami wyścigu szczurów. Praca w wybranych przez siebie godzinach, przyjmowanie tylko takich zleceń, które wydają się najodpowiedniejsze, ucieczka przed niezwykle stresującym środowiskiem korporacji – to tylko niektóre z zalet życia zawodowego w całkowitej niezależności. Nie każdy dobrze poczuje się w takiej roli, ale zawsze warto spróbować, kiedy ma się wrażenie, że napór wymagań świata zewnętrznego jest nie do zniesienia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz