To nie złote algi zniszczyły Odrę
- Przede wszystkim za katastrofę ekologiczną odpowiadają nie złote algi, a człowiek. Niewątpliwie miał miejsce zrzut przemysłowy czy kopalniany, a winowajcą jest państwowy zakład, bo zbyt duża była skala zanieczyszczenia - mówi "Wyborczej" europoseł Bogusław Liberadzki.
Europoseł zwraca uwagę na wcześniejsze ustalenia posłów Lewicy, którzy alarmowali, że do Odry ze zbiorników retencyjnych dokonywano dużych zrzutów wody, by rozcieńczyć skażenie i zatuszować zanieczyszczenie.
- Stan czystości wód musi być lepiej monitorowany, odpowiedzialne za to urzędy muszą pracować 24 godziny na dobę, tak jak pracuje straż pożarna czy policja - mówi europoseł Liberadzki. - A tak wystarczy dokonać nielegalnego zrzutu w piątek po południu. Nikt nie pracuje w sobotę i niedzielę, a w poniedziałek na wykrycie sprawcy już jest za późno.
- Niestety, sprawę zatrucia Odry polski rząd zbagatelizował. Cieszy mnie, że Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała, że skontroluje, jak w związku z katastrofą działało państwo - mówi Małgorzata Prokop-Paczkowska.
Kontrolę zapowiedział prezes NIK Marian Banaś. Sprawdzone mają być instytucje odpowiedzialne za nadzór gospodarki wodnej i stan środowiska.
Dlaczego umierały ryby
Co było przyczyną zatrucia Odry, dlaczego śnięte były ryby? Rządowego raportu w sprawie ekologicznej katastrofy, która zaczęła się pod koniec lipca, cały czas nie ma.
Kilka dni temu "Wyborcza" informowała, że Odrę najprawdopodobniej zatruły ścieki z kopalń i KGHM. Zdaniem ekspertów zabójcze dla ryb złote algi mogły trafić do rzeki ze zbiorników przemysłowych wód kopalnianych na Śląsku albo z należącego do KGHM zbiornika Żelazny Most. To właśnie zrzuty zasolonych wód przemysłowych lub kopalnianych mogły być bezpośrednią przyczyną namnożenia tzw. złotych alg.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz