Po kilku wakacyjnych tygodniach względnego spokoju, kiedy czasami można było zapomnieć o pandemii cholernego koronawirusa, uspokajani przez premiera Morawieckiego („Nie ma się czego bać, bo na szczęście cała ta choroba została zwalczona…”) wracamy do rzeczywistości. Nowej-starej rzeczywistości, w której ten pieroński drobnoustrój znowu wywraca nasze życie do góry nogami, rujnuje zdrowie, gospodarkę, zajmuje prawie całą uwagę mediów. I nam nie udaje się przed tym uciec. Życie kulturalne znowu przestało istnieć. Muzea, centra kultury i biblioteki zostały pozamykane na cztery spusty. Szukanie tematów innych niż związane z koronawirusem zaczyna być znowu coraz trudniejsze.